Dlaczego akurat Czechy?
Wojciech Kantor: Jak to często bywa, sporą rolę odegrał przypadek. Był 1992 r., wakacyjny
wyjazd z przyjaciółmi, jeszcze w liceum. Czechosłowacja z prezydentem Václavem Havlem. Praga
zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Zresztą tych, których „złapała”, jest dużo więcej. Włoski
slawista Angelo Maria Ripellino napisał swego rodzaju biblię dla miłośników czeskiej stolicy –
„Praga magiczna”. Jest tam fragment, który wyjaśnia, dlaczego miasto nad Wełtawą jest tak
bardzo uzależniające: „Wciska się milczkiem w duszę mocą czarów i tajemnic, do których ono
jedynie posiada klucz. Praga nie puszcza nikogo z tych, których pochwyciła”. Nie było innego
wyjścia, jak zakochać się w Pradze i Czechach.
Potem „Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej” i inne książki czeskich
pisarzy, filmy, czeskie stacje radiowe (grają naprawdę fajną muzykę), czeska telewizja… Następnie
przyszła kolej na naukę języka, bo to dawało możliwość jeszcze lepszego i głębszego poznania
historii i kultury Czech, a właściwie Czechosłowacji – wtedy było to jeszcze wspólne państwo
Czechów i Słowaków. Miałem szczęście do kilku znajomych i przyjaciół, którzy z różnych
względów, m.in. zawodowych, doskonale znali czeski. Skoro już się wpadło w takie towarzystwo,
to nie było innego wyjścia, jak nauczyć się tego języka.
Coraz częściej jeździłem do Czech. Nasi południowi sąsiedzi powiedzieliby „do Republiki”. Bardzo
często używa się tam terminu „jestem w Republice”, tak jak w Polsce mówimy „jestem w kraju” czy
„jestem w Polsce”. Dużo dała mi możliwość czytania po czesku. Mogłem się zapisać do biblioteki
miejskiej w Pradze, Biblioteki Narodowej, wypożyczać czeskie książki. Pod koniec studiów
zacząłem wyjeżdżać z grupami turystów z Polski jako pilot i przewodnik, pracowałem wtedy dla
różnych biur podróży. Te wszystkie wyprawy sprawiły, że napisałem dwa przewodniki po Pradze,
wydane w Polsce, a szykuje się kolejna książka, choć to już nie będzie klasyczny przewodnik.
"Staram się łączyć pasję z pracą. Sądzę, że to ważne, aby wykonywany zawód był również w jakimś stopniu hobby – dzięki temu ciągłe pogłębianie wiedzy jest czymś naturalnym i sprawia przyjemność."
A co takiego jest w czeskim piwie, że przyciąga ludzi z całego świata?
W Pradze i całej Republice Czeskiej piwo i piwna gospoda to nie tylko trunek i piwiarnia – to
instytucja, część kultury, historia! To także wiele znanych i wielkich postaci, które w tych
piwiarniach bywały. Bohumil Hrabal – jeden z największych czeskich pisarzy – w „Vita nuova”
pisał, że nie ma nic lepszego od skąpanej w słońcu gospody. Piwo jest obecne w czeskiej
literaturze, w filmach. Czeskie piwo to także rejestrowany produkt w UE ze względu na miejsce
wytwarzania. To gwarancja jakości. Posiada specjalne certyfikaty. Na etykietach czeskich piw
możemy znaleźć niewielki znaczek, jaki jest także na szynce parmeńskiej, fecie, kiełbasie lisieckiej
czy oscypkach.
Co najbardziej lubisz w czeskiej kulturze piwa?
Przywiązanie do tradycji. Czesi są tradycyjni w podejściu do piwa. A ja lubię i szanuję tradycję. Nie
znaczy to, że nie pojawiają się tam modne od kilku, kilkunastu lat style piwne, wcześniej raczej
mało związane z tymi regionami. Jest ich jednak mniej niż w pozostałych krajach Europy czy
świata. Niezwykle lubię klasyczną czeską gospodę. Dobre piwo z tradycyjną piwną przystawką. Ta
czeska wersja odpowiada mi najbardziej. Nie ma Czech i Czechów bez piwa, tak jak nie ma historii
piwa bez czeskich tradycji i ich wkładu w piwną historię Europy. Turyści i piwosze z całego świata
jadą do Pragi nie tylko zobaczyć jedną z najpiękniejszych stolic Europy i jej zabytki, ale także napić
się przedniego czeskiego piwa.
W 1994 r. do Pragi przyjechał z oficjalną wizytą prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton.
Kilka minut przed godziną siedemnastą wyszedł z prezydenckiego niebiesko-białego Air Force
One na płytę lotniska Ruzyňe, by rozpocząć swój drugi pobyt w Pradze (po raz pierwszy bawił w
niej jeszcze jako student w 1970 r.). Tym razem jego głównym celem był szczyt Grupy
Wyszehradzkiej, czyli spotkanie z czeskimi, słowackimi, polskimi i węgierskimi politykami.
Wieczorem prezydenci Václav Havel, Bill Clinton i szefowa gabinetu prezydenta USA Madeleine
Albright – z pochodzenia Czeszka, urodzona na praskim Smíchově – spotkali się z Bohumilem
Hrabalem na kolacji i piwie U Zlatého Tygra. Spędzili tam prawie dwie godziny. Zajadali tradycyjne
czeskie dania, popijając piwem Pilsner Urquell. Właśnie tam, w zwyczajnej piwiarni, w gospodzie z
historią i praską duszą, a nie w eleganckim lokalu z gwiazdkami Michelina.
W praskich lokalach, piwiarniach, gospodach można spotkać zarówno ludzi młodych, jak i
emerytów, sąsiadów, którzy dyskutują sobie przy kuflu piwa, przedstawicieli wszystkich zawodów.
Czeska gospoda to najbardziej demokratyczna instytucja na świecie.
Ile razy oprowadzałeś turystów po czeskich piwnych miejscach?
To dopiero trudne pytanie. Nie jestem już w stanie zliczyć, ile było grup dużych i małych, ile było
świetnych lokali, browarów i piw! Trochę się tego uzbierało przez ponad 20 lat. Oprowadzanie
gości po Tyskim Browarze, a później także po Muzeum Tyskich Browarów było i jest łączone z
wyjazdami z przeróżnego rodzaju grupami turystycznymi i biznesowymi. Podróże prowadzone
szlakiem piwa i specjałów kulinarnych są szczególnie przyjemne i ciekawe.
A które miejsca w Czechach poleciłbyś miłośnikowi piwa?
Każdy, kto chciałby peregrynować piwnym szlakiem po Czechach czy Europie, na pewno powinien
zobaczyć browar w Pilźnie (Plzenský Prazdroj/Pilsner Urquell) i jedno z najstarszych na
kontynencie Muzeum Piwowarstwa. Znajduje się niedaleko browaru. Mieści się w domu, który
posiadał średniowieczne prawo warzenia piwa. Podczas zwiedzania browaru można zobaczyć
zarówno historyczne pomieszczenia, zabytkową warzelnię, która naprawdę jest świetna, jak i współczesną produkcję. Z bliska i na żywo można się przekonać, jak warzone jest piwo. A także
doświadczyć czegoś niesamowitego, ponieważ goście odwiedzający browar Pilsner Urquell
zwiedzają także zabytkowe piwnice, a pomiędzy dębowymi beczkami mogą spróbować świeżego
piwa. Przy okazji posłuchać niezwykłych historii. Starówka w Pilźnie również jest warta
zobaczenia, podobnie jak podziemia pod miastem, które też można zwiedzić.
Całkiem niedaleko Pilzna, w leżącej na zachodzie Czech miejscowości Žatec, od której nazwano
jeden z najlepszych rodzajów chmielu na świecie, czyli chmiel żatecki, jest dostępne dla
zwiedzających Muzeum Chmielu. Pod Pragą natomiast jest świetny browar, który można zwiedzać
– Velkopopovický Kozel. Ciemne piwo Kozel zna chyba każdy, a jeśli nie, to warto je poznać.
Browar w miejscowości Velké Popovice ma świetną trasę turystyczną, a na koniec zwiedzania
degustacja odbywa się w piwnicach browarnych, gdzie leżakuje piwo Kozel.
Przejście od teorii do praktyki
Oczywiście poza browarami jest mnóstwo tradycyjnych piwiarni i gospód, które trzeba odwiedzić, a
przy okazji skosztować czeskiej kuchni i piwa. Jedną z najstarszych jest karczma niedaleko
miejscowości Nošovice, gdzie zresztą można także zwiedzić browar, który warzy piwo Radegast.
Gospoda nazywa się Jaškovská Krčma i działa ponad 750 lat. W regionie Vysočina natomiast jest
niesamowita gospoda z jedną z najstarszych w Czechach szaf grających z 1850 r., czyli
orchestrionem – automatem z wbudowanymi instrumentami. Jeśli ktoś pamięta kultowy serial „Pod
jednym dachem” z plejadą najbardziej znanych czeskich aktorów i aktorek, to zapewne zna też
niemniej słynną piosenkę z tej produkcji czechosłowackiej telewizji, którą zaśpiewał Waldemar
Matuška: „Když máš v chalupě orchestrión”. Kilka melodii użytych w tym serialu zagrał orchestrion
z działającej do dzisiaj gospody niedaleko miejscowości Žďár nad Sázavou. Można by długo
wymieniać i pisać o tych niesamowitych piwnych miejscach w Czechach. Gdyby ktoś chciał
zagłębić się w czeskie historie, to zapraszam na www.praga-przewodnik.eu albo po prostu do
Czech i Pragi. A miłośnikom piwa z Czech poleciłbym odwiedziny w browarze w Tychach.
Naprawdę warto!
Właśnie – przez lata byłeś związany z Tyskimi Browarami Książęcymi.
Pod koniec lat 90. browar w Tychach był jednym z pierwszych w Polsce, które można było
zwiedzić. I nie dotyczyło to specjalnych wizyt, delegacji czy grup związanych z przemysłem
piwowarskim. Zobaczyć browar wewnątrz mógł każdy, kto zapisał się na zwiedzanie. Browary
Tyskie miały szczęście do ludzi, którzy nie tylko pracowali czy pracują tam do dziś, ale dodatkowo
byli i są pasjonatami tradycji i historii. Budynki na terenie browaru należą do najstarszych w
Tychach. Kiedy zaproponowano mi prowadzenie grup gości zwiedzających browar, był to dla mnie
początek wielkiej przygody i okazja do poznania wielu wspaniałych ludzi. Zarówno tych, którzy byli
związani z browarem, jak i tych którzy po prostu chcieli go poznać. Przygoda trwa już ponad 20 lat.
Dzisiaj także można zwiedzić browar, a po wycieczce degustować piwo.
Jaka historia związana z piwem najbardziej zapadła Ci w pamięć?
Tych historii, które się wspomina, jest już sporo. Na pewno pierwsza wizyta w browarze Pilsner
Urquell przed wielu, wielu laty wywarła na mnie duże wrażenie. Nie wiem, co było lepsze, browar
czy piwo… Druga historia miała miejsce w jednym z moich ulubionych lokali w Pradze. Kiedy już
pojawiałem się w nim coraz częściej, pewnego dnia szef i mistrz ceremonii, który nalewał osobiście
gościom piwo do kufli, podszedł do mnie i zaprosił do specjalnego stolika dla „štamgastów”, czyli
stałych, wiernych klientów. Przedstawiłem się, powiedziałem, jak mam na imię i czym się zajmuję, i
zostałem wciągnięty w poczet przyjaciół piwiarni, czyli z każdym ze stałych gości wzniosłem toast
„na zdraví”, stukając się kuflami, patrząc w oczy i lekko kiwając głową na przywitanie. A już
całkiem niedawno bardzo miłym przeżyciem był udział w spotkaniu przy piwie Pilsner Urquell w jednej z praskich gospód, na które zaproszono wszystkich chętnych, by spotkać się z – wtedy
kandydatem na prezydenta Republiki Czeskiej, a obecnie prezydentem – Petrem Pavlem. Praga
piwa wymaga…